Jeśli tak jak my do tej pory - nie mieliście nigdy potrzeby przygotowania fizycznego do sezonu.
I jeśli tak jak my - starzejecie się, a kolanka i kręgosłup mają do was pretensje po pierwszym tygodniu śmigania na nartach zimą - to koniecznie przeczytajcie poniższe wypociny :)
W grę weszły m.in. ćwiczenia na trickboardzie. Większość z was pewnie zapyta: co to do cholery jest? Otóż spieszymy z podpowiedzią :)
Spokojnie, Ostry też nie wiedział o co kaman, gdy naświetlałyśmy mu w listopadzie tajniki tricka na antenie Antyradia :)
To tak ogólnie w dużym skrócie...
I człowiek na początku tak buja się na tricku i buja, i buja... I próbuje utrzymać równowagę na desce, żeby cały czas nie dotknąć deską ziemi... Wszystko zależy oczywiście od umiejętności, wytrenowania i doświadczenia na trickboardzie. Jak sama nazwa wskazuje TRICKBOARD to deska do robienia tricków, ale to jeszcze nie na naszym poziomie ;) Na razie kiwamy się prawo - lewo i przód - tył. Czasem nawet uda się nam zrobić kilka przysiadów, czy dotknąć kolanem tricka. Ale to takie początki, które - mamy nadzieję - przerodzą się w miłość do deskowania na dobre :)
Jeśli nigdy dotąd nie korzystaliście z trickboarda. Jeśli nigdy dotąd nie próbowaliście utrzymać równowagi na tricku próbując dotknąć rękoma deski przed lub za sobą utrzymując deskę na wałku bez dotykania podłoża. Jeśli nigdy aż do dziś nie czuliście kropelek potu spływających wam pod cyckami... To koniecznie kupcie sobie trickboard i spróbujcie utrzymać równowagę, powiedzmy na dobry początek - przez 5 minut :)
My na przykład - ćwiczymy słówka z niemieckiego :) Mamy sobie fiszki z niemca i jedziemy z koksem ;) Stoi sobie człowiek na trickboardzie i próbuje uczyć się języka obcego. A mózg sam sobie radzi z wyrównaniem błędnika :) To taka wskazówka dla początkujących :)
Potem już nie będzie tak lekko, jeśli podniesiecie poziom trudności do przysiadów, chwytów, wskoków i innych ciekawszych pozycji i tricków na desce :) Mam nadzieję, że kiedyś osiągniemy wyższy poziom wtajemniczenia, ale na dzień dzisiejszy pozostaje nam masa potu i zakwasy :) Ale serialnie trick doskonale nadaje się się jako trening przednarciarski.
Sam trick, to nic innego jak drewniana, wielowarstwowa deska. Nasza od spodu ma dodatkowo drewniane ograniczniki, żeby wałek miał się na czym stopować i nie wylatywał nam spod deski. Po stronie wierzchniej deska oprócz czadowej grafiki - pokryta jest papierem ściernym. Lub czymś w tym rodzaju ;) A wszystko po to, żeby stopy, czy buty nie ślizgały się podczas śmigania, tylko miały stabilne podparcie na desce.
Aha, jeszcze jedno: sama deska z wałkiem nie są duże, nie przekraczają wymiarów longboarda, więc spokojnie zmieszczą się w każdym mieszkaniu, czy pozwolą się zabrać do bagażnika na wakacje. To tyle szczegółów technicznych :)