Jednym z miejsc, w którym nasza stopa jeszcze nie stanęła było Obertauern. Można powiedzieć, że to mekka narciarstwa, bo tam po prostu ZAWSZE jest śnieg, całą zimę, choćby nie wiem co. 

No to się spakowałyśmy i na początku grudnia 2023 ruszyłyśmy do Austrii. Obertauern to nieduże miasteczko, ale za to położone na wysokości niemal 1800 m n.p.m. I to właśnie dzięki swojemu położeniu zawdzięcza długotrwałą pokrywę śnieżną. Od listopada do maja dają tu gwarancję śniegu. I to ponoć nie byle jakiego, a szczycącego się mianem Champagner-Powder. Do tego stoki w koło to niemal 100 km tras zjazdowych, więc ciężko się znudzić w kółko tym samym widokiem.

Już sam wjazd do Obertauern robi wrażenie, zwłaszcza jadąc boczną drogą od strony Salzburga… Kręta, wijąca się w górę trasa, która nagle przybiera białą barwę nawierzchni i śnieg zostaje tu już tak przynajmniej na kolejnych kilka miesięcy… Tu po prostu CAŁY CZAS PADA!!!! Dosłownie… Jak już zacznie – to nie odpuszcza. Z jednej strony mega plus, bo jest sporo śniegu na stokach, ale z drugiej – w czasie jazdy na nartach jest słaby kontrast i ciężko się opalać 😉 Warto o tym pamiętać i zabrać ze sobą wymienne szybki do gogli lub po prostu gogle na ograniczoną widoczność.

Nasz nocleg znajdował się w Tweng, czyli za Obertauern (jadąc od Salzburga). Kapitalna miejscówka – można stąd wyskoczyć skibusem lub autem na kilka różnych ośrodków narciarskich w okolicy. Pewnego dnia Gospodarz przy śniadaniu po prostu odradził wszystkim nartowanie w Obertauern, bo widoczność w górach powyżej miasta była wręcz zerowa… Ale o tym za moment 😉

Tygodniowy pobyt z karnetem kupiłyśmy przez Snowtrex. Fajna oferta w Tweng z HB i skipassem na 1 osobę wyniosła jakieś 3300 zł. Hotel, który wybrałyśmy znajdował się przy stacji paliw w Tweng. Przyjechałyśmy, parkujemy, w tam Gospodarz kieruje nas na drugą stronę ulicy, do ich nowiutkiego apartamentowca: Appartements-Hotel Gell  🙂 BAJKA! Dostałyśmy pokój z aneksem kuchennym i łazienką. Do dyspozycji sauna piętro niżej w cenie 🙂 Kapitalny układ, zwłaszcza, że w tym budynku poza nami były może ze 2 pokoje zajęte i tyle 😉 Więc sauna codziennie niemal na wyłączność dla nas 🙂 Śniadania i obiadokolacje miałyśmy w głównym budynku hotelu, ale szama naprawdę pyszotka, więc polecam 🙂 Nawet jajecznica, która często w hotelach nie jest wybitna – tu codziennie była świetna i niemal jak domowa 🙂

Obertauern jest OK. I tyle 🙂 Warto tu przyjechać i posmakować tego klimatu. Ale przez to, że CIĄGLE PADA ŚNIEG – często nie da się tu po prostu jeździć przyjemnie… W sumie całego pobytu chyba 3 dni raptem spędziłyśmy na nartach w tym ośrodku narciarskim. Obfociłyśmy co się dało, łącznie z posągami The Beatles (którzy nomen – omen tu właśnie kręcili w 1965 r. teledysk „HELP!”), wypiłyśmy ostatniego dnia piwko i tyle. Pozostałe dni spędziłyśmy w ośrodku narciarskim, na tym samym 6-dniowym karnecie narciarskim, czyli w Grosseck – Speiereck Skigebiet. Nie wiedziałyśmy, że skipass Obertauenrn obejmuje jeszcze inne ośrodki, ale okazało się, że i owszem (przy karnecie wielodniowym).

Grosseck – Speiereck Skigebiet okazał się słoneczną i miłą odskocznią od zaśnieżonego Obertauern, w którym codziennie śnieg wywożony jest na ciężarówkach i spychaczach…

Grosseck – Speiereck Skigebiet to niewielki ośrodek, ale ma fajne, zróżnicowane trasy. Jest kilka idealnych dla dzieci i do nauki, ale są też i ostrzejsze stoki. Przeprzyjemnie się tu jeździ! Zwłaszcza, jak nie wieje 🙂 Z całego narciarskiego serducha polecamy tutejsze stoki 🙂

Sam apartament w Tweng położony jest tuż przy trasie do klasyka, więc i tu skorzystałyśmy z jazdy na wąskich nartach do spalania tkanki tłuszczowej 😉 Mała rada dla tych, którzy nigdy nie jechali na biegówkach, ale chcą spróbować: ubierzcie się lekko. Po 2 minutach jazdy i tak będziecie ociekać potem, bez względu na temperaturę otoczenia… Nic dziwnego, że biegacze klasyczni jeżdżą w samej lajkrze i są tacy szczupli…

Hotel w Tweng: Wohlfühlhotel Gell *** https://www.gell.at/