parallax background

Stoki prawie prywatne, czyli dlaczego Kaunertal

Jak przełom jesień/ zima – to wiadomo, śniegu jak na lekarstwo. I to na receptę. Więc nie ma co kombinować, tylko w lodowiec celować. Aż mi się zrymowało…

Receptą wypisaną przez SnowTrex był idealny na początek grudnia Lodowiec Kaunertal. Dorwałyśmy niezłą ofertę cenową na portalu, szybki szacher macher przelewowy i jazda! Uwielbiamy ten termin w tym właśnie rejonie! Powody są przynajmniej 2. No może trochę więcej ;) To jedziemy w tą wyliczanką…

MAŁO LUDZI

Tak delikatnie mówiąc. Bywały momenty, że same byłyśmy na stoku. Serio. Tak to już właśnie jest w tym fyrtlu. Początek grudnia to nie jest typowy okres urlopowy, świąteczny, no i nie ma za wiele śniegu w Europie. Większość ludzi wybiera większe lodowce, z szerszą ofertą pobytową. A Kaunertal to takie maleństwo, że mało kto tu zagląda. Większe grupy to jedynie szkółki narciarskie, które i tak śmigają po zarezerwowanym stoku. Albo żołnierze austriaccy trenujący na nartach – to chyba jednego dnia była największa ekipa, całe kilkadziesiąt osób...

NATURALNY ŚNIEG

Armatki co prawda stoją gdzieniegdzie w terenie – ale fakt jest taki, że nawet późną jesienią śnieg tu jest naturalny! I to jest MEEEGAAA, bo jazda po naturalnym śniegu to jest to co lubimy najbardziej! Zupełnie inaczej jeździ się jednak po sztucznym śniegu, inaczej po naturalnej białej pokrywie. A jak już jedzie się po świeżym puszku, niewyratrakowanym, to już w ogóle orgazm ;)

BMW i MERCEDES

Żadnej z tych marek nie mamy w swojej stajni ;) Także nie jest to reklama. W zasadzie to może nawet byśmy znalazły kilka modeli w wersji  kombi (narty muszą mieścić się w aucie) – które chciałybyśmy mieć, ale póki co nasza Skoda Octavia II z przebiegiem 250 tys. jest nie do zdarcia ;)

 

Ale nie o tym miało być… Firmy motoryzacyjne testują nowe modele przed wejściem na rynek – w rożnych warunkach. Od lat Kaunertal jest taką właśnie miejscówką. Można więc podejrzeć jak wyglądają tego typu testy w warunkach wysokościowych (powyżej 2000 m n.p.m.). I jakie modele będą królować na drogach w olejnych latach ;)

KRAMPUS

6 grudnia koniecznie trzeba poczuć na własnej skórze oddech Krampusa. Ale nie tak zza ogrodzenia – jak w większych miastach. W dolinie, w miasteczku Feichten – warto wybrać się wieczorkiem na Jarmark Świąteczny, napić się grzańca, kupić drobiazgi na straganach i poczekać, aż ONE przyjdą… A słychać je z daleka… Dźwięki dzwonków przypiętych do Krampusów są specyficzne… Krampusy przechodzą przez całą wioskę, zatrzymują samochody, biją ogonami po tyłku, gonią ludzi, serio nie ma lekko! W tym roku poczułam na własnej skórze, jak to jest… Jeden taki chciał mnie dopaść i uciekałam przez łąki i pola – tak szybko, że śnieg nie zdążył mi się przykleić do butów! Usain Bolt to przy mnie pikuś! Ale udało mi się uciec z powrotem między domy w miasteczku i zgubiłam drania ;)

 

Fajne jest to, że faktycznie Krampusy są wśród ludzi, ganiają wszystkich, coś się dzieje ;) W dużych miastach nie ma takich akcji, zazwyczaj są to przemarsze Krampusów w wyznaczonych ścieżkach, gdzie publiczność jest odgrodzona płotkami… Więc jak ktoś lubi poczuć odrobinę grozy i podnieść sobie adrenalinkę – to koniecznie Feichten na św. Mikołaja, albo jakaś inna mała wioska w Austrii ;) KONIECZNIE!!!

ŚWIETNY SERWIS NARCIARSKI

Nie udało się nam przygotować sprzętu przed wyjazdem. Roman z Surfoteki niestety nie odpalił się jeszcze technicznie, więc pojechałyśmy totalnie nieprzygotowane: ze średnim smarowaniem i słabymi krawędziami desek… Pierwszy raz ever wybrałyśmy się na wyjazd zimowy bez przygotowanych nart! Więc była nerwówka, czy takie domowe smarowanie ręczne styknie... No i na miejscu okazało się, że jednak człowiek się męczy strasznie i nie ma fun’u, jak narty nie jadą i nie trzymają w skrętach… Na szczęście na lodowcu, na wysokości 2750 m n.p.m. jest Larcher Sport Mode Rent i to uratowało nam wakacje :) Kolesie nie tylko prowadzą tu sklep i wypożyczalnię, ale mają MEGA serwis. Wybrałyśmy opcję szybkiego serwisu w 20 minut i poszłyśmy na kawę ;) Powiem tak: w życiu nie miałam tak zrobionych krawędzi, jak tutaj!!! GENIALNIE po prostu! Cud – miód – malina! Mogłabym na lodzie skręcać jakby zaszła taka potrzeba!!! Coś pięknego :) Warto było wydać te 25 EUR za 1 parę nart, żeby komfortowo i bezpiecznie jeździć sobie na nartach! Nigdy wcześniej nie korzystałyśmy z lokalnych serwisów narciarskich w górach, ale życie zmusiło nas i przekonało zarazem, że czasem warto zaryzykować ;)

DŁUGI DOJAZD NA GÓRĘ

Dla jednych to minus, dla drugich – plus. Dla nas akurat to ostatnie ;) Większość osób nie chce codziennie dojeżdżać 40-50 minut w jedna stronę pod wyciąg.  Więc wybierają inne ośrodki… i tu jest właśnie furtka dla tych, którzy nie lubią tłumów! Tylko wytrwali i unikający ludzi na stokach będą w stanie trochę dłużej dojeżdżać – żeby w większym komforcie i z mniejszą ilością ludzi na stokach pośmigać w puchu :) Nagrodą za długie dojazdy jest spokój, brak tłumów i zero kolejek do kolejek! Co z tego, że być może tańsze są karnety w PL – ale ile trzeba się nastać w kolejce do wyciągu! Szkoda nam życia, na takie zabawy, kiedy człowiek tak rzadko się urlopuje…

Jazda 40-50 minut dotyczy oczywiście skibusa z Feichten ;) Nie porywałyśmy się z motyką na słońce i nie jeździłyśmy naszym autkiem (zwłaszcza, że paliwo drogie, a skibus w cenie skipassu). Skibus ma swoje zalety: można podziwiać widoki, albo zdrzemnąć się po drodze, zero kosztu transportu i co najważniejsze - zero nerwów przy mijance na wąskiej drodze ;) A czasem można nawet podładować telefon ;)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.