Kitzsteinhorn na marcowo
Śnieg, śnieg i jeszcze trochę śniegu…
Pierwszy raz wyjechałyśmy na przedwiosenne narty do Austrii. Wcześniej wybierałyśmy przełom marca i kwietnia, ale w tym roku padło na pierwszą połowę marca. W sumie fajnie, bo była gwarancja śniegu i to nie tylko na lodowcu 🙂
W tym roku padło na Kitzsteinhorn i Kaprun 🙂 Niby lansik na maksa, ale cena pakietu oferowanego przez hotel była tak kusząca, że nie mogłyśmy sobie odpuścić 🙂 Hotel Kunstleralm zmienił niedawno właściciela, który chcąc odzyskać dobrą sławę oferuje obecnie świetne ceny (jak nie skorzystać z tygodniowego pobytu z HB i skipassem za 469 EUR???). Obecnie obiektem zarządza Czech – Roman. Cała ekipa hotelu to Czesi 🙂 Zresztą Czesi są tu wszędzie!!! Podobnie jak Polacy, Niemcy, czy Holendrzy, no i Austriacy oczywiście 🙂
Hotel leży pod samym lodowcem, 2 przystanki skibusa od dolnej kolejki na Kitzsteinhorn! Obsługa miła, a jedzenie – super smaczne!
No ale przecież nie o tym mam pisać 🙂
W górach śniegu było pełno!!! Nawet za dużo czasami- zwłaszcza, jak człowiek chciał poszaleć na nartach… No ale cóż, pogody nie zmienię 😉 Zresztą sami zobaczycie na fotkach 🙂
Czasem słonecznie, czasem śnieżnie i mgliście, ale przede wszystkim cholernie zimno!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Temperatura powyżej 3000 m n.p.m. spadała czasem poniżej -23°C!!!!!!!!! (odczuwalna temperatura była znacznie niższa…). Ciężkie warunki, nawet w masce na twarzy, ale przy mgle dającej zerową widoczność nie warto było ryzykować zdrowiem… Wystarczył mi dźwięk helikoptera, który szukał gdzieś w pobliżu wariatów na freerajdzie…
W takich momentach trzeba było zagospodarować sobie jakoś czas na lodowcu 🙂 A nie brakuje tu dodatkowych atrakcji:
- Gipfelbahn’em można dostać się na wysokość ponad 3000 m n.p.m, gdzie czekają na nas dwie platformy widokowe, galeria Parku Narodowego Wysokie Taury, kino, a na jednej z platform mamy photopoint 🙂 Jest tu też restauracja, ale tam nigdy nie dotarłyśmy 🙂
- Nieco niżej na 2500 m jest słynny Ice Camp, czyli magiczny świat ze śniegu i lodu 🙂
- 50 metrów niżej w Alpincenter mamy do wyboru 4 knajpki: Big Apple, Parasol, Skyline Bar oraz Gletschermühle. Jest też Krefelder Hütte, gdzie w razie potrzeby, bądź chęci można przenocować 🙂
- Na niecałych 2000 m znajduje się Häuslalm z dużym słonecznym tarasem.
- I na koniec mamy après ski pod samym lodowcem – kitz900m 🙂
W samym Kaprun za wiele nie zwiedzałyśmy, no bo oczywiście lepiej pośmigać po sztruksiku 🙂 Ale warto zajrzeć do zabytkowego kościółka, czy muzeum 🙂
Podsumowując – fajnie było pojechać do kurortu i łyknąć nieco blichtru i szyku 😉 Dla mnie główny minus tej okolicy to przede wszystkim za dużo ludzi. No i za dużo Polaków, nie ma kiedy poćwiczyć niemieckiego 😉
Następnym razem wrócimy do Tyrolu 🙂 Chyba, że trafi się okazja na Moltallerze, bo tam jeszcze nas nie było 🙂