parallax background

Kaunertal dla wytrwałych

To był nasz pierwszy raz. Pierwszy raz na narach jesienią. Pierwszy raz na najmłodszym lodowcu Austrii. Pierwszy raz na Kaunertalu. 

Jesień



Postanowiłyśmy rozpocząć sezon narciarski jesienią, bo czekanie na zimę było torturą. Nie mogłyśmy się już doczekać śniegu i zamarzającego w płucach powietrza. Chciałyśmy poznać nowe miejsce i sprawdzić się na nieco innej trasie. Pewnego wieczoru siadłyśmy do kompa, a że na SnowTrex był akurat Crazy Booking Night to… sami wiecie :) CCC ;) I tak budżetowym trafem wyczaiłyśmy atrakcyjną ofertę  z 7 noclegami i 6-dniowym skipassem :) Nigdy nie byłyśmy w tym miejscu, więc bez zastanowienia najpierw kupiłyśmy wyjazd, a potem napisałyśmy do naszych szefów wnioski urlopowe… W końcu trzeba mieć jakieś priorytety ;)

Daleko



Jak na spontan przystało – dopiero po rezerwacji zaczęłyśmy sprawdzać, gdzie, co i jak. Hotel wydawał się całkiem OK. Droga całkiem spoko. Czas jazdy do przyjęcia. Tylko Tomek (kolega z zaprzyjaźnionej redakcji) coś napomknął, że to daleko i trzeba się nastawić na długie dojazdy… Jakoś nas to nie przystopowało za bardzo, bo wydawało się po prostu, że dolina długa i wszystko zależy od tego, gdzie nocujemy… Ale pozytywne myślenie to jedno, a życie – to zupełnie inna bajka… Faktycznie dojazd doliną do hotelu był dość długi, ale dopiero następnego dnia okazało się, że od wjazdu do parku narodowego do wpięcia nart to ok. 45 minut jazdy skibussem… Takiej wycieczki jeszcze nigdy nie miałyśmy!

Niespodzianka



I taki codzienny kurs był dla nas niespodzianką, ale nie ma na co narzekać: można było dzięki temu podziwiać okolicę, zwłaszcza przy słonecznej pogodzie. Cudowne widoki alpejskiej fauny i flory wokół zbiornika retencyjnego zapierają dech w piersiach! To właśnie tutaj po raz pierwszy (w końcu!!!) w życiu zobaczyłyśmy na żywe oczy kozice górskie! To dopiero była niespodzianka!!! Takie rzeczy wynagradzają długie dojazdy :) No i przygody z łańcuchami zakładanymi gdzieś po drodze na koła autobusu - bez tego często ani rusz! Faktycznie nie spodziewałyśmy się takich przygód i szybko porzuciłyśmy myśl o dojazdach własnym autkiem ;)



Inną niespodzianką już w samych górach było ŚWIATŁO. Przełom listopada i grudnia to jednak bardzo płaskie światło, przez co stoki narciarskie na Kaunertalu przez większość dnia są w dużym stopniu mocno zacienione, na co nie byłyśmy przygotowane... Człowiek zawsze ma nadzieję, na słoneczną, jazdę po dobrze oświetlonych stokach ;) Ale i tak było CUDOWNIE! Lubimy niespodzianki :)



MLEKO, które w Feichten można kupić z "automatu" za eurasa :) To kolejna niespodzianka tej okolicy! Idziesz sobie ulicą, patrzysz stodoła i tajemnicze drzwiczki, które przy bliższym poznaniu okazują się nieznaną w mieście formą bezpośredniego zakupu nabiału :) Można sobie kupić szklaneczkę, albo cały litr (jeśli się przyjdzie z własną butelczyną). Takie właśnie małe niespodzianki kochamy :)

Spanie



Jak na ofertę Snowtrex przystało - wybrałyśmy tanie nocowanie. Tia Monte Smart to ekonomiczna część hotelu Tia Monte, w którym to znajduje się restauracja dla obu obiektów. Część SMART to wieloosobowe pokoje, dedykowane przede wszystkim dla grup. Na szczęście na początku sezonu nie ma tłoku, więc na naszym piętrze były zarezerwowane razem z nami jakieś 3 pokoje :)
Czysto, ciepło, WiFi w cenie, TV na wieczór, łazienka w pokoju i parapet za oknem robiący za lodówkę - czego więcej potrzeba na narciarski wypad?
Śniadania i obiadokolacje w hotelowej restauracji - smakowe i obfite :) Nic dodać, nic ująć. Ale nigdy głodne nie wychodziłyśmy w restauracyjnych murów!

Krampus



U nas 6 grudnia św. Mikołaj wkłada do butów grzecznym dzieciom słodycze, a w Austrii... Potwory z rogami biegają po wsiach i biczują wszystkich włochatymi ogonami!!! Nie zawsze dokładnie 6.12, ale gdzieś tak w pobliżu, w sobotę przed Mikołajkami.  Strasznie li to je, ale raz się żyje! W sobotni poranek poszłyśmy z hotelu na spacerek do wsi i zobaczyłyśmy reklamy wieczornego jarmarku świątecznego - zatarłyśmy ręce ze szczęścia i postanowiłyśmy wybrać się wieczorkiem na jarmarczne zakupy.

Po kolacji odziane cieplutko (bo na dworze było jakieś -20!) i poszłyśmy na spacer. Już prawie byłyśmy na miejscu, gdy nagle usłyszałyśmy dźwięk dzwonków...
Myśląc, że to krowy idące na noc do stodoły kierowałyśmy się na jarmark. Tymczasem dzwony były coraz bliżej i bliżej, gdy nagle, naszym oczom zamiast czworonożnych kopytnych pojawiła się banda ziejących w oczach grozą potworów! KRAMPUSY!!! Te dwunożne bestie, wyglądające jak diabły wcielone - kierowały się prosto na nas i resztę przybyłych na wieczorny jarmark! Wyobraź sobie bliskie spotkanie z diabłem: jak reagujesz? My zwiałyśmy w pobliże budki z grzanym winem i od razu wychyliłyśmy po kubeczku rozgrzewającego trunku. Potem kolejne i kolejne... Aż wylądowałyśmy przy ognisku, wokół którego biegały uciekające przed Krampusami dzieciaki ;) To wyjątkowe przeżycie, które polecamy każdemu :) Zwłaszcza w małych miejscowościach i na wsi, gdzie na własnej skórze poczuć można uderzenie diabelskim ogonem :)

Młody, ale z perspektywą



Kaunertaler Gletscher pomimo swojego wieku (a może właśnie dzięki niemu?) to doskonały przykład dla wszystkich szukających przygód narciarskich. Położony na granicy Włoch i Austrii lodowiec posiada zróżnicowane ukształtowanie, dzięki czemu każdy znajdzie tu stoku dla siebie. Płaskie dla początkujących i strome odcinki dla miłośników szybkości :)

Jest tu kilka knajpek, w których można zjeść małe co nieco, niezapomniana droga przez Park Narodowy i kozice.  Ale przede wszystkim ŚNIEG! Jeśli trafisz z terminem przyjazdu - nie pożałujesz wyboru: trasy są tu fajnie wyratrakowane i zabezpieczone, wspomagane przez armatki śnieżne jeśli jest taka potrzeba. Kilometrów tras nie ma tu w nieskończoność, więc łatwo nauczyć się ich na pamięć i ćwiczyć jazdę na nartach ile wlezie :) A jak już skończysz codzienną orkę na deskach - wjedź na samą górę, by podziwiać widoki po obu stronach granicy AUT/ITA, bo WARTO!

Wyjazd doliną


Co jeszcze jest piękne w Kaunertaler Gletscher? Wyjazd z Feichten w dół doliny!!! Zresztą - co tu dużo gadać - zobacz filmik!
Malownicza Kaunertal Landesstrasse wijąca się pomiędzy wzgórzami jest przecudna, zwłaszcza w tak pięknych promieniach słońca! I z taką muzą w tle ;)

1 Comment

  1. Marcin pisze:

    Zazdroszczę takiej wyprawy, ja mam chyba jeszcze za małe umiejętności. Ale dla samych widoków myślę że w końcu się wybiorę. Uwielbiam podziwiać a zimą musi być wyjątkowo pięknie.

Skomentuj Marcin Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.