Nawet tym największym, najlepszym i topowym zawodnikom zdarzają się chwile słabości. Weźmy np. piątkowy szał Lindsey Vonn (chciało by się napisać „wkurw”, ale chyba nie wypada…) po nieudanych zawodach w La Thuile (Włochy). Biednej dziewczynie coś nie poszło w czasie startu (ponoć złamała się narta) i po zakończonych zawodach, postanowiła wyżyć się na swoich HEADach.
https://vine.co/v/ivLLFViWznW
Sęk w tym, że materiał – celowo lub nie – trafił do mediów i szybko musiała prostować swoje hammerowanie sztachet… Nieładnie Lindsey! Widać, że zabrakło nieco dystansu do siebie samej i wszystkiego wkoło. W takiej sytuacji chciałoby się po prostu poradzić Vonn: THINK!!! Co też teraz czynimy dedykując jej ponadczasowy kawałek by Aretha Franklin
A dlaczego akurat ta piosenka? Lindsey Vonn i narty HEAD są jak stare, dobre małżeństwo z restauracji w filmie „Blues Brothesr” – niby się kłócą i w ogóle, ale tak naprawdę idealnie do siebie pasują i gdyby mieli się rozstać, straciłyby na tym obie strony… Trochę to psychologiczne i pewnie wkrótce zostaniemy sławami w tej dziedzinie, ale taka gadka sama pcha się na usta 🙂
Tak czy siak – nie wyszło fajnie i Miss Vonn szybciutko wystosowała sprostowanie:
… poi si accorge della gaffe e chiede pubblicamente scusa alla @HEAD_SKI #benebene pic.twitter.com/OiHYbXXkTU
— Giovanni Capuano (@capuanogio) February 20, 2016
Nikt nie jest doskonały, chociaż myślałam, że gwiazda amerykańskiego narciarstwa tej jasności, już dojrzała do swojej sławy. A może to tylko zagrywka marketingowa?
— AK —