Full relax w raju, czyli Ski Arlberg na wiosnę

 

Szukasz miejscówki na wiosenne szusowanie? Kochasz wiosenne słońce, ale nie chcesz jeszcze chować nart? St. Anton, St. Christoph, Stuben, Lech, Zurs, Warth - to jest odpowiedzią na końcówkę sezonu narciarskiego w Alpach! 

Jest coś magicznego w rejonie Ski Arlberg. Niby to tylko lewy koniuszek Austrii, niby sama granica niemal ze Szwajcarią, niby nic tu zaskakującego, a jednak… Ten właśnie rejon urzekł nas kilka lat temu i nie możemy już się odkochać! 

Tanie nocowanie we Flirch

Powiedzmy sobie wprost - St. Anton i okolice to nie jest miejsce, gdzie mega budżetowo można pośmigać na poziomie - powiedzmy - dużych ośrodków we Francji. Nawet, jeśli znajdziesz tanią metę, nawet jak nie wydajesz kasy w knajpach - to karnety są tu dość drogie jak na Austriackie standardy.
My po raz pierwszy postanowiłyśmy cały urlop spędzić w apartamencie, żeby mieć kasę na skipassy :) I to był strzał w 10!!! Kasia wyszperała w guglowych mapach apartament we Flirch, z niezłymi ocenami i tam właśnie postanowiłyśmy spać i jeść. Tzn. plan był taki, że zaszalejemy i będziemy jeść obiadki na stokach, ale koniec końców nie jadłyśy w górach nic ani razu… i to nie ze względu na ceny,ale tłumy dzikie w porze lanczowej wszędzie… No więc gotowałyśmy sobie obiadokolacje w apartamencie po nartowaniu.

Apartament Landhaus Jehle to kilkupokojowy budynek niedaleko kościoła, czyli w samym centrum wsi alpejskiej. Typowy wolnostojący pensjonacik z narciarnią i - co mega ważne - sauną (ale o tym za moment). Miałyśmy pokój na 2 piętrze, od strony południowej. Sporych rozmiarów pokój z kuchnią i łazienką. Było wszystko, czego na wyjeździe trza człekowi: ręczniki, suszarka do włosów, kuchnia wyposażona w 100%, więc nic nie trzeba zabierać z domu. Przyjemnie urządzone wnętrze, może nie w standardach hotelu 5*, ale dla nas w zupełności wystarczało Do tego oczywiście TV, WiFi i balkon do wietrzenia śmierdzących butów ;) Bardzo miła właścicielka, pomocna we wszystkim, parkowanie samochodu możliwe pod oknem, więc jest gites!
Wracając do sauny - jest na poziomie minus 1, więc jest cicho i spokojnie, a że byłyśmy SAME w całym budynku, to ten zdrowotny i relaksujący przybytek miałyśmy na wyłączność :) Codziennie sobie załączyliśmy same grzanie i wieczór po nartach częściowo spędzałyśmy w ciepełku. BAJKA! Na starość człowiek docenia takie małe dodatki relaksacyjne :)

Drogie skipassy

Fakt: karnety narciarskie nie są tu tanie. 1-dniowy karnet to wydatek…… od 1 osoby. Karnety wielodniowe nie dając jakichś kolosalnych oszczędności, niestety. Zakup karnetu z wyprzedzeniem też nie daje niższych cen promocyjnych, czy coś w ten deseń. TO po prostu nie jest tanie miejsce. Ale za to mega dużo tras narciarskich w tym rejonie, śniegu w trupa, więc można się bawić ile ił w nogach! A to ostatnie się przydaje, zwłaszcza po 12.00, bo hopki i muldy straszebne, gdy słonko operuje niemiłosiernie i topi śnieg powoli, acz skutecznie…
Fajne jest to, że oprócz tradycyjnych kas, do których kolejki ludzi się ustawiają - są też skipassomaty :) Można tu kupić karnet i zwrócić go po zakończeniu urlopu. Bez kolejek, bez problemu. Szybko, sprawnie i po temacie.

Lech, ale bez piwa

O ile nocleg we Flirch jest fajny, bo można do SSt. Anton dojechać skibusem i nie trzeba ruszać autka, o tyle wypad do Lech wymaga odpalenia samochodu. Z jednej trony to i dobrze, bo przy okazji w drodze powrotnej można zrobić zakupy, a i akumulator doładuje się troszkę co jest wskazane zwłaszcza w porze zimowo - przedwiosennej ;) A doładować się powinien, bo jazda z Flirsch do Lech to jakieś 40 minut. Mamy na końcu miasta Lech wypatrzony bezpłatny parking. Tzn. jest on bezpłatny, gdy ma się skipass - co warto podkreślić, żeby nie było niedopowiedzeń ;) Parking jest duży, więc raczej wszyscy chętni się zmieszczą :) Jedynym mankamentem jest najbliższy możliwy względem parkingu wyciąg narciarski: to 2-osobowe krzesełko, które nie zwalnia, gdy nadciąga ;) Warto więc wypiąć dupsko, żeby nie oberwać pod kolanami, bo boli ;)
Jako, że miejscowość to Lech - chciałoby się od razu skosztować piwa, bo nazwa zachęca - ale skoro my zmotoryzowane, to pozostaje jedynie raczyć się pięknymi widokami i sporą ilością wiosennego śniegu. Można stąd na nartach, jak śnieg pozwoli - dojechać do Zurs i Warth. Ta ostatnia miejscówka to oczywiście miasto rodzinne słynnego 2-krotnego mistrza olimpijskiego z Pekinu w narciarstwie alpejskim, czyli Johannesa Strolza :) Baaaardzo lubimy stoki zarówno w Lech, Zurs jak i Warth - jest tu po prostu MEGA PRZYJEMNIE!!! Jeśli więc ktoś ma czas i kasę - to KONIECZNIE musi tu przyjechać choć raz w życiu, żeby nie żałować :) Same miasteczka są może nieco pompatyczne i atmosfera w nich przypomina miejscami Ischgl lub Soelden, ale za to stoki: CUD, MIÓD, MALINA!!!

No więc kończąc ten przydługi opis i peany w kierunku Ski Arlberg - nie ma wielu tak zacnych miejscówek na końcówkę zimy jak ten właśnie zakątek w Austrii. Kto nie był - niech żałuje!  w zasadzie niech po prostu zaplanuje tu przyjazd i sam przekona się, ze warto tu przyjechać.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.

Polityka Prywatności i Plików Cookies

Ta strona używa ciasteczka, żeby dostarczyć jak najlepszą funkcjonalność swoim użytkownikom. Informacie o ciasteczkach przechowywane są w Twojej przeglądarce i odpowiedzialne są za rozpoznawanie kiedy wrócisz na naszą stronę i pozwalają na zrozumienie nam, która z części stron są najbardziej użyteczne i ciekawe, a które powinniśmy zmienić.

Możesz zmieniać ustawienia ciasteczek w zakładce po lewej stronie.

Link do polityki prywatności.