Puszek okruszek na Molltku
Lodowiec Moelltall to takie nasze miejsce na Ziemi. Wracamy tu co roku, żeby po prostu odpocząć i naładować akumulatory na kolejne miesiące. Sezon 2017/18 nie zapowiadał się inaczej niż 2 poprzednie zimy, a tu proszę… Nie dość, że ceny pobytu w Karyntii nie różnią się od lat poprzednich, to warunki śniegowe zaskoczyły nas tylko na plus!
Poprzednie zimy były co prawda mroźne, ale bardzo wietrzne i z małą ilością śniegu. Zima 2017/2018 zaskoczyła pozytywnie śniegowo chyba wszystkich! W drugim tygodniu stycznia na Moelltaler Gletscher było kilka metrów pokrywy śnieżnej i co jakiś czas padało białymi płatkami śniegu. Warunki na narty były DOSKONAŁE, od lat nie było takiego śniegu na Moltku jak tej zimy! Nartowanie po naturalnym śniegu to zupełnie inna bajka, niż po sztucznym z armatek śnieżnych. Ciężko to porównać do czegokolwiek… To jak zimne piwo w upalny dzień, czy najlepszy w życiu sex 😉 Świeży puch, czy sztruksik z naturalnego śniegu niosą narty zupełnie inaczej… Rozkosz jazdy na nartach w takich warunkach to kapitalna nagroda za poprzedni rok ciężkiej pracy 🙂 I zachęta, żeby wrócić tu za rok!
Badehaus Millstaetter See
Mogło by się wydawać, że SPA to magnes na turystów. Tymczasem Badehaus Millstaetter See to nie tylko turystyczna mekka 365 dni w roku… Zbiegiem okoliczności wylądowałyśmy w tym zakątku wypoczynku i odprężenia w poniedziałek. Dla większości ludzi początek stycznia i poniedziałek to przede wszystkim ciężka praca i wytężone działanie komórek mózgowych nastawionych na zarabianie kasy. Ale nie tutaj… Tutaj czas płynie jakby inaczej… Badehaus pęka w szwach od ludzi w każdym wieku. Sauny, basen zewnętrzny (w którym można przebywać wyłącznie nago!), pokoje relaksacyjne, masaże, sauny… To serio miejscówka, w której można się wyciszyć i zrelaksować. W której w większości pomieszczeń obowiązuje zakaz używania smartfonów. Gdzie nawet w restauracji L’ONDA swobodnie można posiedzieć w szlafroku tuż obok klientów biznesowych, uwiązanych w gajerkach i pod krawatem. Ciekawy swoją drogą kontrast dla większości z nas 🙂 L’ONDA tak zupełnie przy okazji całego tego relaksu – serwuje nieziemskie mięsa i ryby! Polecamy z całego serducha!
Dla nas miejscówka zdecydowanie zaskakująca i to tylko pozytywnie! Więc jeśli lubisz SPA i chcesz cały dzień odprężyć się, to koniecznie sprawdź ofertę Badehous Millstaetter See, bo serio warto!!!
Biwak Himmel / cielo
To było dla nas chyba największe zaskoczenie w Karyntii tej zimy… Nazwa może być myląca, bo dla większości z nas słowo „biwak” kojarzy się z harcerskim wyjazdem weekendowym pod namiot 🙂 Jednak BIWAK w wersji austriackiej to nieco inna bajka… To zazwyczaj drewniany domek, bez ekskluzywnego wyposażenia, czy dostępu do WiFi. Wokół jeziora Millstatt zlokalizowanych jest 7 biwaków, w których 1 lub 2 noce spędzają małżonkowie, pary lub rodzic z dzieckiem, by lepiej poznać siebie, spędzić razem czas i wyciszyć się… Biwak to 2-osobowy domek z tarasem i toaletą (bez prysznica i bieżącej wody!), w którym doskonale można wypocząć! My miałyśmy to szczęście, że przyszło nam nocować w jedynym zimowym biwaku w Karyntii!!! Położony na górze Goldeck „Biwak Himmel / cielo” to jedyny otwarty zimą tego typu obiekt. Piękny, drewniany, cieplutki domeczek położony niedaleko pośredniej stacji kolejki linowej na Goldeck’u, pozwala przeżyć niesamowitą zimową przygodę w górach! Wyobraź sobie noc pod gwiazdami, w otoczeniu drzew i cudownej pokrywy śnieżnej… Ale od początku… Najpierw wizyta Erlebnis Post – Hotelmit EigenART, w którego bierzemy kosz piknikowy wypełniony smakołykami na kolację. Potem jazda do dolnej stacji kolejki Goldeckbahn (normalnie czynnej tylko latem, ale dla gości biwakujących w górach zimą to jedyna dostępna opcja transportu do miejsca docelowego) i przejażdżka 60-letnią kolejką linową kilkaset metrów powyżej miasteczka. I już jesteśmy na miejscu 🙂 Stoimy przed małym, drewnianym domkiem z tarasem. W środku jest tylko wielkie, dwuosobowe łóżko, stolik i 2 krzesła. No i mała toaleta 🙂 Narty zostawiamy na tarasie i cykamy ostatnie zdjęcia przed zmrokiem… Potem rozpalamy na zewnątrz ognisko i grilla, żeby przygotować ciepłą, cudowną kolację… Otwieramy butelkę czerwonego wina i rozkoszujemy się gwieździstym niebem w ciszy, która aż w uszach świszczy… Takich widoków i wszechogarniającego spokoju ciężko szukać w mieście! „Biwak unter den sternen” – to hasło idealnie oddaje sens tego miejsca. Wokół tylko ciemne niebo i śnieg, a u podnóży góry – skrzące się światła miasta… COŚ PIĘKNEGO!!! Ciężko opisać to wrażenie wszechogarniającej ciszy i spokoju… Prostota życia w tym miejscu jest niesamowita! To po prostu coś tak unikatowego w dzisiejszym świecie, które pozwala spojrzeć na życie, otaczającą przyrodę i świat z zupełnie innej perspektywy! „Zeit zur zweit”, czyli „czas dla dwojga” – to motto biwaku. To czas, w którym dwie bliskie osoby mają możliwość bliższego poznania siebie i spędzenia czasu tylko we dwoje – bez zbędnych dodatków, bez nowoczesności, bez TV…
Fantastyczne przekąski przygotowane przez hotelowych kucharzy na kolację były nie do przejedzenia (no chyba, że dla pułku wojska!): mięsa do grillowania, pieczywo, sałatki, własnej (hotelowej) roboty piwa i słodkości. A rano czekał na nas kolejny, wypełniony po brzegi koszyk! Tym razem bez alko, ale za to z termosem kawy 🙂 Lanserskie kosze piknikowe przygotowane przez kucharzy z Erlebnis Post – Hotelmit EigenART to uczta dla oczu i podniebienia!
Genialna noc, po której człowiek czuje się jak nowo-narodzony!!! Megawygodny materac łóżka wykonany przez lokalną firmę Goldeck, której produktów pozazdrościłby każdy sieciowy sklep z wyposażeniem wnętrz! A po tak cudownie przespanej nocy – wpinamy narty i ziuuuuuuuuu!!!! Z górki na pazurki!!! A właściwie – to na górę Goldeck 🙂
Goldeck
Nasze wcześniejsze doświadczenia narciarskie w Karyntii ograniczały się do Moelltaler Gletscher i Ankogel. Góra Goldeck to jednak zupełnie coś innego. Szerokie, zróżnicowane trasy narciarskie, otoczone lasami, pozwalają poszaleć każdemu! Łagodne stoki można by porównać do tych na Sillian’ie, czy Tatrzańskiej Łomnicy. To taki mały raj na Ziemi, w którym poza trasami czerwonymi, niebieskimi i czarnymi jest również trasa zielona – chyba jedyna taka na świecie! Zresztą – wymyślona właśnie tutaj 🙂 Niby nic takiego, a jednak… Kolor zielony zazwyczaj oznacza nadzieję i nie inaczej jest tutaj! Ta trasa to nadzieję dla poszukujących najłatwiejszej trasy narciarskiej pod słońcem, dla żadnych pięknych widoków i początkujących narciarzy, którym trudność sprawiają inne kolory tras 🙂
Goldeck to 63 ha dla narciarzy alpejskich i niemal 50 ha dla miłośników freeride’u! Nowoczesne gondolki, kanapy i krótki orczyki dla początkujących. Darmowe Wi-Fi w 4 strefach przy kolejkach i restauracjach na stokach. No i co by tu nie gadać – ośrodek ten jest zaledwie 5 km od autostrady, więc łatwo tu zewsząd dojechać 🙂
Warto tu zajrzeć podczas pobytu w Karyntii – jest niemal kameralnie, a w okresie poza feriami zimowymi jest tu na prawdę przyjemnie, bo nie stoisz w kolejce do kolejki. No i nikt nie wjeżdża w ciebie z każdej strony 😉
Hotel Moserhof
Ten 4-gwiazdkowy hotel położony jest nieopodal Jeziora Millstatt. Kilkupiętrowy budynek z zewnątrz wydaje się niepozorny i niemal wtapia się w otoczenie. Jednak już po przekroczeniu progu można tu poczuć się jak w domu. Miła obsługa wita gości już od wejścia. Wystrój hotelu jest niezwykle różnorodny: historyczne akcenty przeplatają się tu z nowoczesnością. Naturalne materiały – z surowymi detalami ze szkła i metalu. Lustra, wypchane zwierzęta, drewno i industrialne dodatki – stanowią o unikatowym charakterze tego hotelu. Właścicielami obiektu jest rodzina Moser-Winkler, która z pokolenia na pokolenie prowadzi ten wyjątkowy hotel. Każde z pokoleń wnosi coś nowego, od siebie i nadaje temu miejscu wyjątkowego stylu i charakteru.
Moserhof to hotel, który pomieści do 60 osób. Posiada również 2 sale konferencyjne i strefę wellnes (basen, sauny, SichtSPA, restauracje oraz herbaciarnię). Dla nas oczywiście najważniejszy był wygodny pokój po szaleństwach na stoku i – oczywiście – narciarnia.
Pokój, w którym miałyśmy przyjemność nocować (nr 222) to cicha i komfortowa przestrzeń na 1 piętrze. Wygodne łóżko i nowoczesna łazienka sprawiła, że od razu chciało się wskoczyć pod kołdrę i paść w objęcia Morfeusza 🙂 Ciepła kolorystyka i naturalne materiały są tu tylko in plus! Szerokie, podwójne łóżko, TV, Wi-Fi, mnóstwo gniazdek (żeby podładować smartfon, kamerkę, aparat fotograficzny, czy laptopa), jabłka na przegryzkę i woda mineralna do picia… No i ta przepastna łazienka, po której można się ganiać! Zaskoczeniem było niskie ciśnienie wody w prysznicu i genialne dozowniki na mydło (sam sprawdź napisy poniżej) – jak się potem okazało w czasie rozmowy: hotel działa proekologicznie i stara się minimalizować niepotrzebne straty i nakłania do tego również swoich Gości 🙂 Proste i genialne jednocześnie 🙂
Restauracje i kawiarnia hotelu skłaniają, by posiedzieć dłużej, niż wypada… Jedzenie jest pyszne, trunki znakomite, a na śniadanie można zamówić sobie jajka dosłownie w każdej postaci!!!
Nie ważne, czy przyjeżdża tu ktoś w pojedynkę, rodzinnie, czy na konferencję – obsługa zawsze jest na tym samym, wysokim poziomie, ale bez zadęcia, bez sztuczności – wszyscy są tu na serio mili i uprzejmi, jak na gospodarzy domu przystało 🙂
Hotel Moserhof kończy w tym roku 50 lat – wszystkiego urodzinowego i tak trzymajcie przez kolejne pokolenia 🙂
Erlebnis Post – Hotelmit EigenART
O takich miejscówkach słyszy się od znajomych, czy czyta w necie. Są ekstrawaganckie, nietuzinkowe i zazwyczaj mega drogie. Nie nocowałyśmy tutaj, ale Erlebnis Post – Hotelmit EigenART przygotowuje kosze piknikowe dla nocujących z Biwak cielo na Goldeck’u. Wpadłyśmy tu w drodze na górę po prowiant i przy okazji miałyśmy możliwość zajrzeć tu i ówdzie 😉 Faktycznie – hotel jest unikatowy i łączy w sobie po prostu wszystko! Totalny eklektyzm stylów! Hotel ma dwa wejścia i bez względu, które wybierzesz – zanim dotrzesz do recepcji czeka się trasa pełna niespodzianek 🙂 Zabytkowy Fiat 500, kuchenka, rower z ławeczką, pralka, maszyna SINGER, londyńska budka telefoniczna… Czy może być coś bardziej zwariowanego??? Chyba tylko recepcja, nad którą króluje Jezus Chrystus w ołtarzu pewnie z jakiejś zniszczonej kaplicy… Miejscówka po prostu nie z tej ziemi! Każdy pokój tego hotelu ma inny wystrój, inny charakter… Są tu ponoć takie pokoje jak: piwny, więzienny, romantyczne z okrągłymi łożami, do walki na poduszki, rodzinne, biznesowe… Każdy, dosłownie KAŻDY jest inny! Fajnie, że przed rezerwacją można zobaczyć taki pokój na www hotelu i wybrać, co się komu podoba 🙂
A swoją drogą – żarełko w koszach piknikowych na kolację i śniadanie – jest GENIALNE!!! W życiu nie da się tego zjeść w 2 osoby 🙂
1 Comment
Świetny blog. Zaglądam tu od jakiegoś czasu i naprawdę nie żałuję. Cały czas czekam na nowości, więc oby tak dalej. Niby mamy lato, ale jako zacięty fan narciarstwa lubię sobie powtarzać, że zima coraz bliżej! Podrowienia.